Gryczane naleśniki z dyniowo-kokosowym kremem
podane z duszonymi w cynamonie :gruszką i jabłkiem, mieszanką studencką i miodem
Składniki: (2 porcje)
naleśniki:
4 łyżki mąki gryczanej
2 jajka
ok. 1/2 szkl. mleka (na konsystencję gęstej śmietany)
2 łyżki mleczka kokosowego (17% tł.)
stewia/cukier
szczypta soli
krem:
3/4 szkl. puree z pieczonej dyni
1/3 szkl. mleczka kokosowego (17% tł.)
stewia/cukier
1/2 dojrzałego banana
3 spore łyżki twarogu
cynamon
+gruszka, jabłko, cynamon
Gruszkę i jabłko myjemy i kroimy na kawałki, wrzucamy na patelnię i dusimy z cynamonem pod przykryciem do miękkości.
Naleśniki: Jajka z mlekiem i stewią bełtamy trzepaczką, dodajemy mąkę i mieszamy do uzyskania jednolitej masy, dodajemy jeszcze mleczko kokosowe i szczyptę soli, mieszamy i odstawiamy na 15 minut. W tym czasie przygotowujemy krem: puree z dyni mieszamy dokładnie ze słodzidłem (cukier/stewia/miód/syrop), rozgniecionym bananem, twarogiem i cynamonem.
Ciasto na naleśniki nalewamy partiami (wyszło mi 5 średnich placków) na rozgrzaną patelnię i smażymy na małym ogniu przez chwile z obu stron. Usmażone naleśniki (jeszcze ciepłe) nakładamy na siebie i przykrywamy talerzem, aby były miękkie.
Nadziewamy kremem, podajemy z duszonymi owocami, miodem i ulubionymi dodatkami.
|
Porcja mamy :) |
Nie wiem kiedy ostatnio wstawiłam no bloga coś, co zrobiłam tego samego dnia. Przepisy i zdjęcia mam w dość sporym zapasie, bo aż 15 dań czeka na publikację. Korzystając z wolnej soboty postanowiłam wstawić posta, a po spróbowaniu tego śniadania, wiedziałam co to będzie. Postanowiłam odnowić dawną tradycję jedzenia weekendowego śniadania wspólnie z mamą. Tego śniadania wyjątkowo nie będzie tylko podziwiać przez monitor komputera, ale też przez własne kubki smakowe. Była bardzo zadowolona, tak jak ja. Jesień wkroczyła na dobre - uwielbiam te smaki i tę porę roku!
Dzisiejszego poranka mój tata skłonił mnie do przemyśleń. 'Czy każda osoba jest tak zabiegana, że nawet w weekend w domu jest przez 30 minut łącznie?'. Może nie każda, ale na pewno moi rodzice. Wszyscy ich podziwiają, że im się chce, że nie mają dłuższej chwili na odpoczynek, że mimo przybywających im lat, nie zwalniają tempa swojgo życia. Podziwiam też ich ja i z tego co widzę, dążę do tego samego. Na przykład taki piątek, wydawałoby się, że koniec szkolnego tygodnia, początek lenistwa i nicnierobienia. W rzeczywistości, od razu po skończonych zajęciach udałam się na siłownię, skatowałam nogi, następnie na chwilę do domu, aby coś zjeść i pędem na dodatkowy angielski, szybkie zakupy na kolacje, w domu sprzątanie pokoju, chwila odreagowania w kuchni i znów wyjście. Po takim dniu nie ma się co dziwić, że usnęłam siedząc w ciągu pięciu minut. Ale lubię to, lubię jak się coś dzieje i jak życie pędzi jak szalone!
ej, ja chcę jeść z wami takie śniadania w weekend! :D Moja Mama wstała dzisiaj tak, że ja własnie jadłam,....drugie śniadanie :D
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam takie zabiegane życie, będę robić wszytsko by za kilka lat nie skończyć przed telewizorem z pilotem w ręku i tak całe dnie. życie ma się tylko jedno więc trzeba je dobrze spożytkować! :)
OdpowiedzUsuńTeż to lubię i gdy tylko siedzę za długo w miejscu to aż normalnie tyłek swędzi, żeby coś zrobić, gdzieś pójść, czymś się zająć. Warto jednak mieć choćby te pół godziny na śniadanie z mamą, rozmowę z tatą, chwilę dla rodziny. W trakcie takiego pędu, te krótkie chwile docenia się jeszcze bardziej i do tego doszłam dziś sącząc kawę u taty. Takie 15 minut ciszy pomiędzy jednym wyjściem a drugim.
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu :* A, że te naleśniki z wytworem wyglądającym jak jajecznica, są w moim guście i żałuję, ze nie mogłam ich zjeść z Tobą, to nawet nie muszę mówić :D
Wszyscy dziś coś z dynią! A gryczane naleśniki zekają na mnie w domu aż pochłonę je na obiad <3 pięękne Ci wyszły te Twoje, a do tego w miłym towarzystwie :) moje życie też pędzi, ale dzięki temu nie ma czasu na nudę!
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to życie pędzi, a my jeśli chcemy żyć jego pełnią, musimy dotrzymać mu tempa :) Ale kto powiedział, że to nie musi być satysfakcjonujące i szczęśliwe? Warto się spełniać i cieszę się, że Ci się to tak dobrze udaje!
OdpowiedzUsuńCudne naleśniki, muszę następnym razem również tak uczcić sobotę :)
Genialnie ci wyszły!
OdpowiedzUsuńJabłka, gruszki, miód, kokos, nie mogło być pyszniej. Bardzo podoba mi się, że każde danie umiesz tak ładnie podać, a to też sztuka, dzięki czemu i oczy mają ucztę, Myślę, że przedstawione przez Ciebie naleśniki jutro będą moim śniadaniem :D.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z każdym słowem co napisałaś !
OdpowiedzUsuńI życzę powodzenia w dalszym pędzie tego życia :)
ahh to te cudowne naleśniki ze snapa ^^ za pewne mamie bardzo musiały smakować ^^
OdpowiedzUsuńJa tam też nie lubię siedzieć an jednym miejscu i też wychodzę z założenia, że życie jest za krótkie, by się nudzić. Lepiej być zabieganym :D
Asia, za każdym razem jak patrzę na zdjęcia Twojego talerza czy to na blogu czy też na snapie nie mogę wyjść z podziwu, jaką Ty masz kobieto wspaniałą estetykę, naprawdę!
OdpowiedzUsuńjestem pewna, że za te kilkadziesiąt lat, kiedy przyjdzie ten właściwy czas wypełniony refleksjami, to będziesz jedną z niewielu osób, które będą mogły sobie powiedzieć, że życie przeżyły;) warto jednak czasami zwolnić i znaleźć dłuższą chwilkę dla siebie, nie zapominaj:*
Kusisz ciagle pysznościami na snapie, w końcu jest i przepis :D
OdpowiedzUsuńnic dodać, nic ująć... takie śniadanie zjedzone w towarzystwie musi smakować jeszcze bardziej niż zwykle! zjadłabym tak pysznie nadziane naleśniki <3
OdpowiedzUsuńżycie pełne niespodzianek jest, człowiek często zabiegany, a potem z uśmiechem na twarzy może paść do łóżka... ale pamiętaj, że czasem warto się zatrzymać i odpocząć trochę :)
Zazdroszczę Twojej mamie, że mogła się zajadać tymi naleśnikami, a nie tylko podziwiać je na ekranie! :) A co do tempa, aktywności to też bardzo lubię takie dni. Człowiek czuje, że nie zmarnował kolejnego dnia na leżenie w łóżku nie robiąc nic pożytecznego :)
OdpowiedzUsuńA ja to bym chciała posiedzieć dłużej w miejscu i nie musieć się spieszyć - chyba się starzeję :P W tygodniu jestem strasznie zabiegana, nie mam czasu na nic, a w domu prawie mnie nie ma, więc jak nadchodzi weekend to już nic mi się nie chce...
OdpowiedzUsuńA śniadanie musiało smakować cudownie - ten krem wypływający z naleśników prezentuje się magicznie, a patrząc na skład mogę stwierdzić, że właśnie tak smakował :)
Są idealne, ale tego chyba pisać nie muszę? ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem typom osób, które lubią jak coś się dzieje, ale w umiarkowanym tempie. Lubię mieć chwilę dla siebie, chwilę spokoju...chyba bym nie wytrzymała żyjąc tak jak Ty ;)
Twoje potrawy są zawsze tak przemyślane, wszystko jest tak ładnie ułożone, smaki idealnie się dopełniają.. pod wrażeniem jestem! :D
OdpowiedzUsuńA co do tych przemyśleń - generalnie mam tak samo, ale ostatnio staram się troszkę zwolnić, bo poczułam się zmęczona tym wszystkim. Choć pewnie po tygodniu odpoczynku już będę chciała się gdzieś ruszyć, coś zrobić, z kimś wyjść :3
Jejku to śniadanie jest idealne! Perfekcja w każdym calu *-*
OdpowiedzUsuńBardzo mądre przemyślenia. Sama ciągle się spieszę, nie zwalniam tempa. Ale po niecałym miesiącu już czuję się zmęczona....
Ten krem dyniowy wyglada oblednie :) Chyba trzeba wypróbować!
OdpowiedzUsuńMMM... Pyszności :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
http://nackany-zeszycik.blogspot.com/
Naleśniki idealne <3
OdpowiedzUsuńWprosiłabym się na takie śniadanko, moje smaki :) ^^
OdpowiedzUsuń