Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pasta kanapkowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pasta kanapkowa. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 stycznia 2016

250. Guacamole inaczej - z kalafiorem!

Guacamole z kalafiorem

na grzankach z żytniego chleba na zakwasie

 Trzykrotnie przyrządzana pasta, za każdym razem tak samo pyszna (a może i nawet lepsza). Okazuje się, że 'przypadkowo' dodany kalafior do podstawy guacamole był strzałem w dziesiątkę. Idealnie komponuje się z chrupiącymi grzankami z żytniego pieczywa. Spróbujcie sami ;)


PRZEPIS AUTORSKI:
SKŁADNIKI:
1 średnie dojrzałe awokado (powinno się rozsmarowywać jak masło)
2 duże ugotowane różyczki kalafiora (160 g)
1 ząbek czosnku
2 łyżki soku z cytryny
sól, pieprz czarny, papryka słodka czerwona

Czosnek obieramy i siekamy drobno. Awokado przepoławiamy, wyjmujemy pestkę i miąższ za pomocą łyżki. Wszystkie składniki miksujemy/blendujemy krótko, tak żeby zostały grudki. Kroimy kromki chleba i pieczemy z obu stron na suchej i rozgrzanej patelni do pożądanej chrupkości. 

Dzisiaj 18-nastka przyjaciółki, a wczoraj miałam leg day. Życzcie mi powodzenia, będzie ciężko... XD Ale czego się nie robi dla tego wspaniałego uczucia po treningu ;)

piątek, 27 lutego 2015

153. Pasta pomidorowa na bazie twarogu z nutą papryki.

Pomidorowa pasta twarogowa
podana z koperkiem i ostrą papryką.

PRZEPIS AUTORSKI:
Składniki:
160g twarogu półtłustego 'KLIMEKO'
100g koncentratu pomidorowego
1 obrany ząbek czosnku
1 łyżeczka bazylii suszonej
1 łyżeczka posiekanego szczypiorku
1/2 łyżeczki słodkiej papryki
1/3 łyżeczki ostrej papryki

Wszystkie składniki umieszczamy w misce blendera i miksujemy na gładką masę, solimi i pieprzymy do smaku. 





Uwielbiam wariacje na temat past kanapkowych, postanowiłam więc wyczarować coś, czego jeszcze nie próbowałam. Wyszło bardzo pysznie (nie tylko w mojej opinii), wyraziście dzieki ostrej papryce i oczywiście pomidorowo. Chleb+pasta - szybki i prosty przepis na nienudną kolację/śniadanie.


...
Tak rozpoczynać weekend to ja rozumiem. 
Od niedzieli, dzień w dzień, uczyłam się historii - nie dałam rady nauczyć się na sprawdzian z renesansu (brak czasu), więc postanowiłam zrobić sobie dzisiejszego dnia 'wolne'. Potrzebowałam tego dodatkowego dnia, jak nigdy. 
Pobranie krwi, do którego się przyzwyczaiłam już, jest mi potrzebne do badań sportowych. W końcu dorwałam dwa, piękne bataty (wielki plus czterech biedronek w mieście), zjadłam buraczany bulgur i powędrowałam do mojej świątyni - siłowni. Uwielbiam tam chodzić, nie tylko dlatego, że ćwiczenia i rzeźbienie sylwetki sprawiają mi radość, ale też z powodu ludzi, którzy tam pracują. Miałam być wcześniej w domu, ale zagadałam się z trenerką personalną, którą serdecznie pozdrawiam. Wspólna pasja łączy ;)
Follow my blog with Bloglovin