Pokazywanie postów oznaczonych etykietą od wujka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą od wujka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 lutego 2016

255. Pad thai po mojemu - z marynowanymi pędami bambusa prosto z Japonii

Pad Thai

- makaron ryżowy smażony w jajku z kurczakiem po azjatycku, marynowanymi pędami bambusa (z Japonii) w sosie z mleczka kokosowego, masła orzechowego i soku z limonki

Motywacją do przygotowania tego dania były zalegające w czeluściach lodówki, szczelnie zapakowane marynowane pędy bambusa przywiezione przez wujka prosto z Japonii (dziękuję ;*). Z pewnością dodały one wiele tej potrawie, szczególnie, że sama w sobie jest królową tajskiej kuchni. Warto poświęcić trochę więcej niż 10 minut na taki obiad. Daję gwarancję zadowolenia całej rodziny ;)


PRZEPIS AUTORSKI:
SKŁADNIKI: (4 porcje)
200g makaronu ryżowego
2 piersi z kurczaka
1 jajko
1 łyżeczka papryki słodkiej wędzonej
po 1/2 łyżeczki: chilli, imbiru, kurkumy, cynamonu
1 płaska łyżka suszonej trawy cytrynowej
5 łyżek sosu sojowego
1 cebula
1 ząbek czosnku
1 opakowanie marynowanych pędów bambusa z bliżej niezidentyfikowanymi warzywami (130 g)
1/2 puszki gęstego mleczka kokosowego (część stała wymieszana z płynną)
wielka łyżka masła orzechowego
2 łyżki soku z limonki
szczypta soli himalajskiej jeśli jest taka potrzeba

Kurczaka umyć, osuszyć, pokroić w kostkę. Imbir, chilli, trawę cytrynową, paprykę słodką wędzoną, kurkumę, cynamon i sos sojowy wymieszać dokładnie i polać kurczaka, obtoczyć każdy kawałek i włożyć do lodówki na godzinę. W międzyczasie cebulę i czosnek obrać, posiekać na drobno oraz przesmażyć na patelni na łyżce oleju kokosowego na złoto, dodać zamarynowanego kurczaka z całym powstałym sosem i smażyć mieszając co jakiś czas aż nie będzie dobrze wysmażony. Następnie dodać pędy bambusa, rozbełtane jajko, mleczko kokosowe, masło orzechowe i sok z limonki. Całość wymieszać i gotować przez 10 minut na wolnym ogniu. 
Makaron ryżowy ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu, odcedzić i przepłukać zimną wodą. Gotowy wrzucić do reszty składników na patelnię, połączyć i gotowe! ;)
EkoRein :)

Dziś pozostawiam Was jedynie z przepisem, który naprawdę warto spróbować! A sama idę do garów i do nadrabiania zaległości filmowych. Miłego dnia! :D

wtorek, 11 sierpnia 2015

197. Wietnam od kuchni, czyli koktajl z jackfruita i awokado.

Koktajl z jackfruita, awokado

i mleczka kokosowego

podany z longanem i jackfruitem

Składniki:
50 g jackfruita
100 g awokado
1/2 szkl. gęstego mleczka kokosowego

Wszystkie składniki zmiksować na krem i wstawić do lodówki do schłodzenia (min. na godzinę).

Jest to bardzo energetyczny koktajl, który da mocnego kopa energii po np. wysiłku fizycznym albo przed ciężkim dniem. A w smaku? Ciężko to opisać, bo nie wiem do czego porównać jackfruita - dość specyficzny, ale mi bardzo przypadł do gustu. Należy wspomnieć, że awokado z Wietnamu jest zupełnie inne, niż to nasze, z marketu, smak nieporównywalny, lekko orzechowy, jedynie konsystencja się zgadza. Konsystencja? Idealnie kremowa, delikatna, lekko puszysta... Życzę Wam, żebyście kiedyś spróbowali tego owocu, który jest bogaty w błonnik, witaminę C i B oraz wiele niezbędnych dla funkcjonowania organizmu minerałów. Jego kaloryczność jest wysoka, podobnie jak u banana, duriana, czy guanabany.


W końcu wrócił z kolejnej podróży mój wujek, tym razem była to Malezja w tym Kuala Lumpur oraz Wietnam... ale o tym kiedy indziej, jak będę mogła się z Wami podzielić zdjęciami. Jak zwykle mieliśmy okazję skosztować tamtejszych owoców. Wujek musiał się nieźle nakombinować, aby przewieźć najbardziej śmierdzący owoc na świecie, jakim jest durian (poprzednim razem się to nie udało). Swoją drogą chyba tylko mi posmakował, zatykam nos i do buzi! :P

 To wielki skarb mieć takiego podróżnika w rodzinie. Wiele osób na pewno nie będzie miało okazji jeść tych specjałów z miejsca ich pochodzenia. Mi, mam nadzieję, się to uda. Zapraszam na krótką fotorelację:




Awokado gigantycznych rozmiarów
Termin coraz bliżej a ja nadal nie wiem, czy się z Wami zobaczę. Nawet sobie nie wyobrażam tego, jak mogłoby być super...

czwartek, 9 października 2014

119. Lok lak, czyli Kambodżańskie najsłynniejsze danie (i zdrowotna stabilizacja)

Wołowy Lok Lak
podany na liściach sałaty,
z kuskusem i sosem pieprzowym.


Lok lak to jedna ze słynniejszych potraw w Kambodży, są to kawałki wołowiny, marynowane w słodkawym sosie, smażone z cebulą i podawane na liściach sałaty.

*Przepis dostałam od wujka, który wrócił stamtąd; poddany jest lekkiej modyfikacji.

Składniki: (3 porcje)
lok lak:
450 g wołowiny/ piersi z kurczaka
1,5 łyżeczki cukru
1,5 łyżeczki pieprzu czarnego
1,5 łyżeczki soli
1/2 papryczki chilli
2 łyżki oliwy 
3 łyżki sosu sojowego
2 łyżki sosu ostrygowego (można zastąpić rybnym)
sok 1/4 limonki
skórka z 1/2 limonki
1,5 czerwonej cebuli
200 g kabaczku
150 g ogórka
kilka liści sałaty
+
1,5 szklanki kuskus razowego
3 szklanki wrzątku
1/2 łyżeczki soli
sos pieprzowy:
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka czarnego pieprzu
1 łyżeczka posiekanego czosnku
sok z 1/4 limonki

Przygotowanie:
Mięso myjemy, osuszamy i kroimy w cienkie paski/kostkę. Do miski dodajemy cukier, pieprz, sól, nasiona z połowy papryczki chilli, oliwę, sos sojowy i ostrygowy (bądź rybny), sok z limonki i startą skórkę z połowy limonki. Wszystkie składniki mieszamy dokładnie, zalewamy marynatą mięso, obtaczamy dokładnie, przykrywamy folią aluminiową i wkładamy na 1 godzinę do lodówki. 
Kabaczek i ogórek myjemy i kroimy w kostkę, oprószamy lekko solą i smażymy 5 minut na oliwie w głębokiej patelni/rondlu/woku, po tym czasie wołowinę dorzucamy i dusimy pod przykryciem, na średnim ogniu przez ok. 1 godzinę, (tak długo, aby mięso było miękkie), mieszając co jakiś czas. Kuskus zalewamy wrzątkiem z solą i odstawiamy do wchłonięcia płynu na 10 minut. 
Składniki na sos pieprzowy mieszamy i gotowe. 
Podajemy na liściach salaty i z sosem.




Mój wujek mnie zadziwia tymi dobrociami... no bo kto by sobie pomyślał o sosie ostrygowym (?). Smak potrawy specyficzny, albo ktoś lubi sos sojowy, albo nie. Ja lubię i zachęcam do przygotowania takiej potrawy. 

Post dopiero teraz, ponieważ dzień w dzień miałam testy. Co nie zmienia faktu, że kocham moją szkołę, uwielbiam ludzi, którzy tam chodzą i jest tam przecudownie! 

I można powiedzieć, że wyzdrowiałam. Rok czasu od najgłupszej decyzji w moim życiu...

sobota, 3 maja 2014

42. Pogrillowa fotorelacja ♡

Na szczęście wszystko się udało, plany zostały zrealizowane. Mimo tej okropnej pogody mieliśmy grilla, podczas kolacji gadaliśmy, śmialiśmy się i oglądaliśmy zdjęcia z podróży wujka. Zeszło do 1 rano, kocham takie rodzinne spotkania! <3
Tak na prawdę to dopiero wujek uświadomił mi co ze sobą zrobiłam, sprawdzając moje mięśnie przeraził się. Zna się na tym bardzo dobrze, więc jest wiarygodnym źródłem informacji. Obiecałam, że zmienię moje menu. I niedługo zobaczymy, czy są efekty. Cała ta rozmowa dała mi dużo do myślenia i była bardzo potrzebna.
Dostałam też olej 'musztardowy' z gorczycy, którego w Polsce się nie kupi (z Indii). Jest idealny do mięs, ryb, jak i owoców, nadaje pikantności i genialnego posmaku. Już nie mogę się doczekać, aż go wypróbuję!
Podzielę się z Wami choć cząstką tych zdjęć (zawierających jedzenie). Bo te z budynkami, zwierzętami, roślinami, światem podwodnym to już inna BAJKA! <3

1.Japonia:


sosy i dodatki do dań.

Kulki ryżowe zapiekane w sosie miodowym.
'Fugu fish' - najbardziej trująca ryba na świecie. Żeby ją sprzedawać
w restauracjach trzeba mieć specjalne zezwolenie.
Jest pieruńsko droga i rzadko spotykana.
A tak wygląda przyrządzona.
Tak robi się 'Pad Thai', które zrobiłam 2 wpisy temu.
A to daniele, święte zwierzęta w Japonii. Na ulicach jest ich tyle,
ile gołębi na rynku w Krakowie. XD
2.Gambia:
Owoce baobabu, które występowały już w moich śniadaniach. ;)
A to mózgi, nie wiem czego i nie chcę wiedzieć.

3.Dominikana:

Owoc kakaowca.
4.Indie i Andamany:

Rośliny strączkowe: ciecierzyca, soczewica, fasola.
Tak właśnie przyrządzają danie dla 'kilku' osób. ;)
Różne stragany z pysznymi owocami.
Ichniejszy smakołyk: mango smażone w oleju musztardowym,
który zresztą dostałam. :))
Bardzo proszę o niekopiowanie zdjęć, ponieważ są one prywatne, zrobione przez mojego wujka. ;)
Mam nadzieję, że spodobały się zdjęcia i choć trochę pokazałam Wam jak jedzą ludzie z tych wybranych krajów odwiedzonych przez wujka S. ;)

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

29/30. Wielkanoc i zielona manna ♡

Kasza manna o smaku kiwi 


Składniki:
2/3 szklanki mleka
2 łyżki jogurtu naturalnego
2,5 łyżki kaszy manny
1 dojrzałe kiwi
3 łyżeczki ksylitolu
dodatki: karmelek dyniowy, suszone owoce, orzechy, banan i słonecznik

W garnuszku podgrzewamy mleko z jogurtem. Do gorącego płynu dodajemy kaszę, zagotowujemy i mieszamy ok. 3 minut. Słodzimy i dodajemy kiwi, mieszamy wszystko jeszcze raz. Podajemy wedle upodobania.





Ten roztapiający się karmel jest boski!

Wielkanoc tradycyjnie rozpoczęliśmy wspólnym śniadaniem. Była 'bitwa na jajka', wygrał mój brat. Czemu ja nigdy nie mogę?! :D Później msza i przygotowania do wielkiego obiadu (doszło jeszcze 7 osób). Było tyle pyszności: indyk, karczek, łosoś, zupa brokułowa, różne sałatki. Nie jestem w stanie wybrać najlepszego! Później podaliśmy ciasta, oczywiście moje nie były jedynymi, o nie! Cioci się nudziło i ot tak zrobiła PIĘĆ ciast. Każdy dostał po wielkiej wałówce do domu, inaczej być nie mogło. Dzień bardzo udany. Rodzinnie, miło, zabawnie, pysznie, luźno. Jedne z lepszych Świąt. A Wasze jakie były? ;)

A teraz trochę zdjęć:

Babka marmurkowa 


Z TEGO przepisu, z tym, że w formie do babki.
Idealnie, mocno czekoladowa. Nie za sucha, nie za wilgotna.
Pyszna!

Mazurek żurawinowy 

Z TEGO przepisu, z tym, że masa żurawinowa, a nie
daktylowa. Nietypowy, ale bardzo dobry. Idealnie kruche
ciasto dobrze komponowało się z lekko kwaskowym musem.


Wszystkie ciasta: sernik, makowiec, mazurki i babki <3

Śniadanie ;3
Follow my blog with Bloglovin