Drożdżowe pełnoziarniste calzone
nadziane bananem i dżemem brzoskwiniowym.
PRZEPIS AUTORSKI:
Składniki:
zaczyn:
6g świeżych drożdży
1 łyżeczka mąki pełnoziarnistej
1/2 łyżeczki cukru trzcinowego
3 łyżki ciepłego mleka/wody
ciasto:
70g mąki pełnoziarnistej
1 łyżeczka cukru pudru
szczypta soli
15g zimnego masła
nadzienie:
1/2 banana (najlepiej dojrzałego)
2 łyżki dżemu brzoskwiniowego
Wieczorem:
Zaczyn: Drożdże rozkruszyć, posypać cukrem, dodać ciepłe mleko/wodę, mąkę i wymieszać. Zostawić na 20 minut, żeby drożdże zaczęły pracować.
Ciasto: Mąkę mieszamy z cukrem pudrem i solą, dodajemy rozczyn z drożdży i masło w kawałkach, mieszamy drewnianą łyżką i wyrabiamy, aż powstanie gładkie ciasto (w razie potrzemy podsypujemy lekko mąką). Formujemy kulę, przykrywamy ścierką i zostawiamy na noc w misce.
Rano:
Wyrośnięte ciasto wałkujemy na placek o średnicy ok. 17cm, Nakładamy na środek grube plastry banana, na to dżem (należy zostawić po bokach ok. 2cm wolnego), brzegi smarujemy delikatnie wodą, zaginamy do siebie i zlepiamy pieroga. (Można posmarować roztrzepanym białkiem.) Pieczemy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia przez 20 minut w 180 stopniach.
Najlepiej smakuje jeszcze ciepłe! ;)
Powoli wykreślam pozycje z listy dań 'do zrobienia'. Nie wiem czemu tak zwlekałam z calzone, w końcu od zawsze lubię się z drożdżami XD. Na pewno zrobię w wersji wytrawnej.Zachęcam do połączenia brzoskwini i banana, był to strzał w dziesiątkę.
No to oficjalnie zaczęłam ferie. Zamierzam nie zmarnować żadnego dnia, choć na odpoczynek też przyjdzie czas. Ale kto powiedział, że leniuchowanie jest marnotrawstwem czasu?
Zaczynam spektaklem w wykonaniu Fraszyńskiej, Żak, Szwed, Dereszowskiej i Rozmusa. Jak jest okazja to trzeba korzystać!
Miłego dnia ;)
...
No to oficjalnie zaczęłam ferie. Zamierzam nie zmarnować żadnego dnia, choć na odpoczynek też przyjdzie czas. Ale kto powiedział, że leniuchowanie jest marnotrawstwem czasu?
Zaczynam spektaklem w wykonaniu Fraszyńskiej, Żak, Szwed, Dereszowskiej i Rozmusa. Jak jest okazja to trzeba korzystać!
Miłego dnia ;)
Wygląda pysznie i jeszcze ten dżem brzoskwiniowy :)
OdpowiedzUsuńSuper calzone! A tam z tyłu to te brioshe, na które ostatnio był przepis? ;>
OdpowiedzUsuńTak jest, to właśnie te ;)
Usuńo nie, to ja mam absolutnie odwrotnie- drożdże to nie moi sprzymierzeńcy, wcale się nie lubimy ;)
OdpowiedzUsuńCalzone muszę powtórzyć i to jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę tego spektaklu :) Wypoczywaj na zdrowie :D A przepis na to calzone porywam! :D
OdpowiedzUsuńO tak, takie calzone zrobię jak tylko będę miała czas, bo drożdżowy wypiek od dawna za mną chodzi :D
OdpowiedzUsuńSmacznie ;))
OdpowiedzUsuńo nie, w ferie robię calzone, już dłuzej nie wytrzyma, kusicie niemiłosiernie! :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam zapach drożdży <3 i świetny pomysł na nadzienie :)
OdpowiedzUsuńojej, ja to biorę w ciemno!
OdpowiedzUsuńZapakuj w pudełeczko i biegiem na pocztę, PRAGNĘ TEGO BARDZO :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam drożdżówki, a w dodatku z bananem- musiała smakować obłędnie!:)
OdpowiedzUsuńCalzone śniadaniowe robiłam tylko raz i wspominam go bardzo dobrze! Muszę koniecznie powtórzyć :)
OdpowiedzUsuńAle puchate ciacho!
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie tylko i obiecuję, że w końcu je zrobię! Ale kusisz *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach drożdżowych wypieków, zwłaszcza o poranku :)
OdpowiedzUsuńależ nie ma sprawy, pisałam ze szczerego serca. ;)
OdpowiedzUsuń